Pora teraz na stronę z intrygującym tytułem "2014". Sylwester (jak to hucznie brzmi!) - winien to być dzień upojnej zabawy, porywających wyznań i poruszających zdarzeń. Czy na pewno? A może warto przystanąć nad śmiercią tego mijającego... Już widać jego rozkładające się ciało, miesiące wypłowiały, dni wyparowały, ostatnie jego dyszenie jednych doprowadza do obłędnych jęków oczekiwania na zabawę życia, innych do smutnej konkluzji - to był kolejny paskudny rok mojego życia.
Dość przytłaczająco. Zawsze odwracanie klepsydry, by piasek znowu zasypywał nasze wątłe trzewia, niesie ze sobą jakiś sentyment, nawet sporą jego dozę. Zastanowienie jest niezbędne. Kim byliśmy przez ten rok, kim chcemy być w następnym? A może jesteśmy absolutnie spójni w naszym zapatrywaniu na samych siebie.
Dzisiaj o północy będzie wyczuwalny fetor śmierci. Umierać będzie rok, kolejny rok z naszego życia popełni samobójstwo, a my będziemy to świętować. O ironio! Jednak to jedyna rozsądna alternatywa. Musimy zdmuchnąć kurz ze staroci zagracających nasze serca, dusze i umysły. Przewertować siebie, spojrzeć z perspektywy na minioność.
Pokruszone miłości, zatroskane twarze, przełykane z trudem łzy - tak, zdecydowanie. Tym samym czułe muskania, dumne spojrzenia i otwarte serca. Koktajlem odczuć nasz żywot usiany. Najistotniejsze by z rozwagą dawkować życie, a może wręcz odwrotnie - zapijać się nim na śmierć. Na zdrowie!
Wiatr zawsze zawiera jakąś tajemnicę, niezmiennie dość enigmatyczny. Ruch, żywioł, pasja. Życiowych dobrych wiatrów - tego powinno się życzyć nad mogiłą odchodzącego roku. Tego życzę.
Podpisano
Autodestrukcja
Autodestrukcja