poniedziałek, 23 grudnia 2013

Narodziny autodestrukcji

          Rodzimy się każdego dnia, by na nowo zachłysnąć się powietrzem. Czasami zachłystujemy się życiem... zabawne, ale i dramatyczne. Zawsze ostrożnie 'uwydatniałam bebechy'. Może jednak czas kalać sobą nie tylko siebie i własne myśli? Kto wie. Zachłystuję się życiem, czasami staje mi w gardle, w końcu nicOŚĆ, wielOSĆ i czarownOŚĆ mają w sobie tyle OŚCI. O, życie - ością stajesz mi w przełyku! 
          Szepty, niepokoje, fakty. Subiektywnie i boleśnie. Wszelako. Może to początek długiej, nieprzyzwoicie osobistej podróży, a może tylko incydentalne zdarzenie, które pogrzebię w głowie już za kilka westchnień. Zawsze posądzano mnie o nadmierną poetyckość w sposobie bycia. Tutaj będę obscenicznie poetycka i nie tylko.

Animacje
          Jedni kochają ponad życie, inni nie wiedzą czym one są. Nie będę analizowała animacji pod względem gatunkowym. Jednak polecę dwie niesłychanie poruszające. Tematyką spajającą je jest miłość - dość przewidywalne, a nawet mdławe. Nieprawda. W takim wydaniu miłość jest apetyczna, a nawet smakowita.


          Zauroczenie. Piękno. Kolorystyka koi zmysły, a zamysł uwodzi. Estetyka rozkoszna. Oglądając to słychać plusk duszy, mojej duszy.


          Niepokój. Rozdrażnienie. Bezbrzeżny smutek. Zadry myśleń. Muzyka potęguje skrajnie psychodeliczne odczucia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz